Wyjazd do Warszawy (06-13.08.2018) dzień ósmy (cz. 2)
14:37 , 03-09-2018

Na ostatni dzień naszego ministranckiego wyjazdu zaplanowana była wizyta w wesołym miasteczku Energylandia w Zatorze. Już przed godziną 10:00 oczekiwaliśmy przed bramami Energylandii w pełni gotowi do zabawy i głodni mocnych wrażeń. Coraz bardziej gęstniejące tłumy gości uświadamiały nam, jak wielka jest popularność tego największego w Polsce parku rozrywki. Podzieleni na 9-10 osobowe grupy, wraz z opiekunami od samego początku rozpoczęliśmy intensywne "zwiedzanie" tego szczególnego miejsca. Rollercoastery, zjeżdżalnie, pontony, samochody, pokazy sztuk ogniowych, iluzji, akrobacji, kolejki, wielkie mrożące krew w żyłach konstrukcje kolejnych atrakcji pochłonęły nas zupełnie na wiele godzin. Na szczęście wyposażeni w jednolite pomarańczowe koszulki z napisem: "ROJBRY jadymy durch" byliśmy dobrze widoczni i rozpoznawalni wśród wielobarwnego tłumy. Identyfikacja rojbrów nie sprawiała najmniejszego problemu opiekunom.

W zależności od chęci, odwagi i możliwości wiekowo - wzrostowych nasi ministranci podejmowali kolejne wyzwania, które odkrywały się przed nimi wraz z kolejnymi godzinami spędzanymi w Energylandii. Do najtrudniejszych wyzwań należały: Mayan (nazywany przez rojbrów: Marianem), Hyperion, Formuła 1, Aztec Swing, Space Gun czy Space Booster. Każdy znalazł coś dla siebie. Nie zabrakło czasu na posiłek a na żar lejący się z nieba ratunkiem okazało się kilka gałek lodów oraz kurtyny wodne z których wszyscy bez wyjątku chętnie korzystali. Tak spędziliśmy wiele godzin. Czas jednak szybko mijał i kilka minut po godzinie 20:00 zasiedliśmy w autobusie by wrócić do naszych domów do Niedobczyc.

Autor: An. B. Gigla

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

 

PODSUMOWANIE CAŁOŚCI:

 

Szósta rano, 370 kilometrów drogi przed nimi, a oto są niedobeccy ministranci. Wraz z księdzem opiekunem, trzema ojcami i doświadczonymi animatorami wyruszają na wielką wyprawę- wyprawę do stolycy. Ostatnie pożegnanie ze stojącymi obok autobusu rodzicami, pewnie cieszącymi się, że będzie chwila spokoju i odpoczynku i można jechać. Już w autobusie czuć, że będzie to niesamowita wycieczka. W drodze do Warszawy zatrzymujemy się w Łodzi, by odwiedzić cerkiew katedralną Kościoła prawosławnego. Dosyć mała, nie porównywalna do naszej katedry katowickiej, ale jakże pięknie i bogato zdobiona od wewnątrz. Nie był to jedyny przystanek na naszej drodze do miasta położonego nad Wisła, otóż czekało nas jeszcze zwiedzanie muzeum motoryzacji w Otrębusach. Wiele pojazdów, duża powierzchnia i urok tego miejsca nie pozwalał nam się nudzić po tylu godzinach jazdy. Od samochodów osobowych, przez samoloty, po czołgi do których mogliśmy wejść, zwiedzaliśmy to muzeum. Wielu zwróciło uwagę na papamobile Jana Pawła II z jego pielgrzymki do Polski. Jak się niestety okazało była to tylko rekonstrukcja. Wsiadamy więc w autobus i ruszamy do Popowa na obiadokolacje, bo po takim dniu trzeba w końcu zjeść coś porządnego. Wieczorem udajemy się do kaplicy na Mszę Świętą sprawowaną przez księdza Pawła, a potem do łóżek bo zaraz z rana czeka na nas Pałac Kultury i Nauki. Dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego wydaje się być całkiem inny od większości nowoczesnych budynków w jego otoczeniu. Mimo wszystko dobrze wkomponował się w to miasto. Wyjeżdżamy więc windą na trzydzieste piętro gmachu, aby móc podziwiać piękną panoramę miasta. Z jednej strony potężne budynki, wysokie i szklane hotele, a z drugiej wspaniały stadion narodowy. Następnie z panią przewodnik udajemy się na stare miasto, trochę pospacerować pozwiedzać i odwiedzić katedrę św. Jana Chrzciciela. Trochę zmęczeni pogodą udajemy się na interaktywne fontanny zamoczyć stopy i twarz. Po rekreacji maszerujemy na stadion narodowy, jak się okazało z bliska, potężny, choć obudowa lepiej prezentuje się z daleka. Wchodzimy na trybuny, z których o dziwo nie widać murawy, bo jak się okazuje jej tam wgl nie ma. Murawa jest przywożona na kilkanaście dni przed meczem. Zwiedzamy także szatnie reprezentacji i loże VIP. W kolejnym dniu naszego wyjazdu wcześnie z rana wyjeżdżamy do Centrum Nauki Kopernik. Doświadczenia, pokazy, ćwiczenia, nauka, zabawa i wiele radości pozwoliły nam wyśmienicie przeżyć pobyt w tym interaktywnym parku. Był to dzień jeden z luźniejszych, gdyż wróciliśmy na obiad, a po nim ksiądz opiekun rozdał nam koszulki z napisem “Rojbry- Jadymy Durch” i mogliśmy udać się na pobliskie boisko pograć w piłkę i loopy ball. Następnego dnia zwiedzamy muzeum techniki wojskowej i pałac w Wilanowie. W środku parku, dosyć duży budynek, przepiękny od zewnątrz, a jeszcze piękniejszy w środku zrobił na nas wrażenie. Po chwili odpoczynku w pobliskiej lodziarni, ruszamy do świątyni Opatrzności Bożej zbudowanej jako wotum wdzięczności za uchwalenie Konstytucji 3 maja. Wieczorem mogliśmy pospacerować po Łazienkach w blasku zachodzącego słońca. Następnego dnia odwiedziliśmy Sejm oraz muzeum powstania warszawskiego, gdzie przewodnicy w bardzo przystępny i ciekawy sposób opowiadali o losach okupowanej Warszawy. Mieliśmy także możliwość zagrać w mini golfa przy świetnej sportowej scenerii. W szóstym dniu naszego wyjazdu, znów troszkę luźniejszego, poświęconego relaksowi i zabawom w ośrodku, udaliśmy się jeszcze do znanego nam miejsca, mianowicie pod Pałac Kultury i Nauki. Na samym parterze mieści się muzeum figur stalowych. Przepięknie wykonane samochody, postacie z bajek, filmów czy przedmioty zachwycały nas na każdym kroku. Przedostatniego dnia maszerujemy na twierdze w Modlinie, by zdobyć ją na własność. Pani przewodnik opowiada nam o ciekawych miejscach i momentach w historii modlińskiej twierdzy. Sami mamy okazję uczestniczyć w grze terenowej, gdzie w grupach wspólnie szukamy skarbu. Skarb znaleźliśmy, ale co to było zdradzić nie mogę, gdyby ktoś kiedyś też chciał tam zawitać. Wieczorem około godziny 23 pożegnaliśmy Caritas w Popowie i wyruszyliśmy w drogę do Zatoru. W Energylandii nie brakuje świetnych atrakcji o czym na pewno mogliśmy się przekonać. Zawrotów głowy dostawaliśmy niejednokrotnie, ale było warto. O 21 wyjechaliśmy z Zatoru do Rybnika, gdzie czekali na nas nasi stęsknieni rodzice, którzy odebrali nas do domów. Wspaniała atmosfera, grzeczni chłopcy, zgrana ekipa opiekunów i dobrze przemyślane punkty dnia sprawiły, że ten wyjazd na pewno pozostanie niezapomniany.

Autor: an. Sz. Durczok