"Tarsycjusz" (09.11.2019) cz. 1
20:00 , 10-11-2019

Kolejny raz uroczystość ku czci św. Tarsycjusza sprawiła, że nasze serca zostały ubogacone wyjątkowymi i radosnymi przeżyciami. Z niecierpliwością wyczekiwaliśmy na ten dzień- 9 listopada- święto ministrantów. Tradycyjnie rozpoczęliśmy od Eucharystii. Jeszcze przed rozpoczęciem Mszy św. wzruszyliśmy się na widok prawdziwej armii Pana Jezusa jaką tworzyli w procesji nasi chłopcy- ministranci. Podczas Eucharystii otoczyliśmy modlitwą całą naszą wspólnotę. Dziękowaliśmy Bogu za wszelkie dary jakimi nas obdarza i prosiliśmy o nowe powołania do służby ministranckiej. Tego szczególnego dnia siedmiu chłopców zostało nowymi kandydatami na ministrantów, a ośmiu kandydatów po rocznym przygotowaniu do służby zostało ustanowionych  ministrantami, po czym otrzymali kołnierze. Grupa animatorów kolejny raz wykazała się pięknym śpiewem, co jeszcze bardziej ubogaciło przeżywanie Eucharystii. Podczas homilii ks. Arkadiusz Wuwer przypomniał nam historię św. Tarsycjusza- patrona ministrantów.

Po zakończeniu Mszy św. i zdjęciu grupowym naszych chłopców i księży wszyscy udaliśmy się do Domu kultury, aby tam kontynuować nasze wspólne świętowanie. Po zajęciu miejsc na sali widowiskowej rozpoczął się prawdziwy spektakl w wykonaniu grupy rodziców ministrantów, którzy do tego wystąpienia przygotowywali się już od czerwca. Prawdziwe przedstawienie teatralne nieprawdziwych aktorów- amatorów, pod przewodnictwem Pani Katarzyny Grzeszczak, pt. „Jak to z jednym Rojbrem było”; wywołało nie tylko ogromne bóle brzucha spowodowane nieustającym śmiechem, to jeszcze nie jeden makijaż uległ straceniu z powodu wylanych łez ze wzruszenia. Tak, tak.... główną rolę odegrał oczywiście prawdziwy ulubieniec publiczności Wojciech Piecowski, który wcielił się w naszego opiekuna księdza Pawła. Całe przedstawienie opowiadało o tym, jak to się zaczęło kiedy ksiądz Paweł przyszedł do naszej parafii, o jego pierwszym spotkaniu z „Farorzem”, o tym jak dzielnie walczył w poszukiwaniu nowych rojbrów, o ciekawej współpracy z Siostrą Szymoną, a także o tym, ile serca, ile pracy i zaangażowania włożył w dzieło jakim jest wspólnota ministrancka. Grupa rodziców wyraźnie pokazała, że potrafi się bawić i śmiać nawet z siebie, że pewne rzeczy warto traktować z przymrużeniem oka, a poczucie ich humoru wywołało tyle radości i życzliwości ze strony publiczności, że chyba wszyscy poczuliśmy, że jesteśmy prawdziwą rodziną  ministrancką. Po zabawnym wystąpieniu i fotorelacji z prób do spektaklu nastąpiła wyjątkowo wzruszająca chwila- Podziękowania dla księdza Pawła Gajdy- za stałą opiekę, pomoc,  zaangażowanie, wychowanie w wierze naszych synów. Dziękowaliśmy również za pomoc, dobrą radę i cierpliwość dla nas- rodziców. Podziękowania popłynęły również do naszych zacnych gości: Księdza Proboszcza Stanisława Kołodzieja, Księdza Prałata Huberta Wieczorke, Księdza Arkadiusza Wuwera, Siostry Zuzanny, Radosławy, Katarzyny i Tymoteuszy. Bardzo miłym dla nas zaskoczeniem była obecność wyjątkowego gościa, a mianowicie obecność Mamy księdza Pawła- Pani Haliny. To piękne, że mogliśmy poznać tę osobę, bo jak słusznie było zauważone podczas jednej z wypowiedzi „To od Niej wszystko się zaczęło”. Ostatnim elementem uroczystości był poczęstunek na sali bankietowej. Były ciasta naszych niezawodnych mam i babć ministrantów, pizza, która była najbardziej wyczekiwana przez chłopców oraz pyszne rissotto. Zaskoczeniem była dla nas fotobudka, gdzie każdy mógł zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie oraz balony z helem, które później brały udział w losowaniu cennych nagród. Dodatkowo każdy ministrant otrzymał od księdza dużą torbę sportową z logo wspólnoty. Rozpieszczani są nasi chłopcy na każdym kroku- o tym dobrze wiemy! Serce pęka na myśl, że prawdopodobnie był to ostatni „Tarsycjusz” w tak doborowym i cudownym towarzystwie, z naszym opiekunem księdzem Pawłem... no chyba, że „jakiś cud...może jeden maleńki cud Tarsycjuszu....”

Autor: p. Beata Rojek