Syn - ministrant
11:26 , 15-04-2016
Syn - ministrant

Rodzice Grzesia Łoteckiego:

            Gdy syn poinformował nas o tym, że chce zostać ministrantem, nasze odczucia były mieszane. Z jednej strony ucieszyłoto nas to, a z drugiej zaniepokoilło. Radość wynikała z tego, że najmłodszy przedstawiciel naszej rodziny może służyć Bogu i ludziom będąc tak blisko Przenajświetszego Sakramentu. Niepokój natomiast wynikał z obawy, że Grześ nie będzie na tyle zdyscyplinowany i skoncentrowany na wykonowaniu obowiązków, które wynikają ze służby ministranckiej. Jest bowiem chłopcem preferującym sport, a więc dość ruchliwym.  Grzesiu już wcześniej brał pod uwagę to by zostać ministrantem i teraz dopiero widzimy, że próbował nas wysondować co do naszej reakcji. Szczególnie po I Komunii Świętej wykazywł zainteresowanie służbą ministrancką. Bardzo ważnym impulsem, który spowodował jego chęć zostania ministrantem był ksiądz Paweł, który zachęcał dzieci do służby oraz koledzy, którzy byli już ministrantami. Z racji tego, że Grześ pasjonuje się piłką nożną, możliwość grania w drużynie piłkarskiej ministrantów była też ważnym argumentem by wstąpić do wspólnoty ministranckiej. Widząc, że syn jest przekonany co do swojej decycji zgodziliśmy się aby został ministrantem.

Na początku zaczął zbierać podpisy związane z obecnością na mszach św., a potem został przyjęty do grona kandydatów na ministranta. Dzisiaj jest kandydatem na ministranta od około pół roku. Uważamy, że jest to za krótki okres na gruntowne podsumowania, ale jesteśmy pod wrażeniem jego zdyscyplinowania co do realizacji godzin służby, zwłaszczcza tych wczesno porannych. Chętnie podejmuje nowe obowiązki i bardzo dobrze czuje się w gronie wspólnoty. Nawiązał wiele przyjaźni z fajnymi kolegami. Ze zbiórek wraca zadowolony i pełen nowych wiadomości którymi chętnie się z nami dzieli. Bardzo przeżywał możliwość udziału w treningach i turnieju piłki nożnej, który odbył się w Piekarach Śląskich.

Od czasu gdy Grześ został kandydatem na ministranta musiał zmienić codzienny rozkład dnia  i nauczyć się racjonalnie dysponować czasem wolnym.

My jako rodzice odkryliśmy, że zmiany dotyczą nie tylko syna, ale również i całej naszej rodziny. Wszyscy jej członkowie muszą brać pod uwagę, że syn ma nowe obowiązki. Duchowo zyskujemy bardzo wiele ponieważ odwożąc syna do kościoła w niektórych nabożeństwach uczestniczymy po raz pierwszy, bądź po wielu latach. Udział o różnych godzinach we mszach św. niedzielnych, pozwolił nam odkryć że czas wolny świąteczny można rozplanować i wykorzystać na nowe różne sposoby.

Nie wiemy jak dalej potoczy się służba syna, jednak ten czas przeżywamy jako rekolekcje i błogosławieństwo Boże dla niego i całej rodziny, i mamy nadzieję że Grzesiu wytrwaw niej jak najdłużej.