Wycieczka rodziców do Krakowa (12.05.2018) cz. 2
10:32 , 02-08-2018

Nasz debiut

Podekscytowani, ale też trochę onieśmieleni - rankiem 12 maja udaliśmy się na naszą pierwszą wycieczkę z rodzicami ministrantów. Nasz syn Mateusz jest ministrantem niecały rok, dlatego nie znamy jeszcze wielu rodziców, a wycieczka stała się doskonałą okazją by bliżej się poznać.

       Już zbiórka pod probostwem rozwiała nasze wszystkie obawy. Wszyscy rodzice już na samym początku okazali się bardzo serdeczni, weseli i otwarci. To zapowiadało naprawdę udaną wyprawę. Pierwszym punktem było Opactwo Benedyktynów w Tyńcu. Stare mury zakonu usytuowane na wapiennym wzgórzu zrobiły na nas ogromne wrażenie. Długą historię i losy zakonu od jego założenia w 1044 po czasy dzisiejsze po krótce przedstawił nam jeden z braci zakonnych. Oprowadzał nas po krużgankach opactwa gdzie mogliśmy zobaczyć szczątki jednych z pierwszych opatów zakonu zwanych złotym i ołowianym. W muzeum opactwa zobaczyliśmy ręcznie przepisywane księgi, co poza modlitwą było niegdyś głównym zajęciem zakonników. Kończąc zwiedzanie zakonu mieliśmy okazję zakupić przeróżne wyroby ojców benedyktynów.

       Następnie udaliśmy się na Wzgórze Wawelskie, gdzie pod opieką przewodnika zwiedzaliśmy reprezentacyjne komnaty królewskie. Ciekawie opowiadając, pani przewodnik pokazała nam pięknie zdobione sufity komnat, meble dawnych władców, obrazy, dawne tapety wykonane z bawolich skór, ogrody królewskie oraz zapierające dech w piersiach przepiękne, ręcznie tkane arrasy, których wykonanie zlecił Zygmunt August, a których tkanie zajęło aż 10 lat. Zrobiło się zabawnie i wesoło kiedy przeurocza pani przewodnik przybliżyła nam historię locus secretus J

       W promieniach gorącego słońca ks. Paweł prowadził całą grupę na wyczekiwany obiad. Szliśmy, szliśmy i szliśmy
z obiecanych 500 metrów przeszliśmy o ho ho i jeszcze trochę J.Obiad po takiej wędrówce smakował wyśmienicie i znikł
z naszych talerzy w mgnieniu oka. Po krótkim odpoczynku, najedzeni mieliśmy chwilkę czasu wolnego. Jedni poszli na upragnioną kawę inni na słodkie pączki, a my z kilkoma rodzicami postanowiliśmy pójść pozdrowić wawelskiego smoka od wszystkich hanysów.

       Dalej w planach była kręgielnia. Z przesunięciem czasowym dotarliśmy do celu. Wtedy zaczęła się zabawa
i śmiechom nie było końca. Czas mijał nam  przy aromatycznej kawie i zimnym piwku.

       Przybywając do Łagiewnik w końcu mieliśmy czas na modlitwę i zadumę w ciszy i spokoju. Uczestnicząc we mszy odprawianej przez ks. Pawła w kaplicy św. Faustyny mogliśmy podziękować Panu Bogu za dar jakim jest dla nas
św. Faustyna- wizjonerka i głosicielka kultu Miłosierdzia Bożego. Dziękowaliśmy Panu Bogu za naszych synów- ministrantów, dzięki którym mogliśmy poznać siebie nawzajem miło spędzając czas.

       Mamy nadzieje, że jeszcze w niejednej wycieczko-pielgrzymce będzie nam dane wziąć udział. Dziękujemy księdzu Pawłowi za świetną organizację, siostrze Szymonie i wszystkim uczestnikom za miłą atmosferę i wspólnie spędzony czas.

 

Państwo U., Z. Milek