Warszawa - relacje Opiekunów
14:50 , 03-09-2018
Warszawa - relacje Opiekunów

p. J. Łotecki, p. S. Wycisk, p. W. Piecowski :

Moje spostrzeżenia związane z pobytem Naszych Ministrantów w stolicy Polski Warszawie

Chciałem podzielić się swoją osobistą refleksją zwiazaną z pobytem z naszymi dziećmi w Warszawie.

Po prawie 10 latach od mojej ostatniej wizyty w tym mieście, Warszawa bardzo wypiękniała. Wysokie, super nowoczesne budynki prześcigają się w oryginalnych kształtach. Rozległe galerie, salony mody najbardziej znanych producentów, jezdnie szerokopasmowe, nowe mosty na Wiśle, nowa linia metra oraz samochody najlepszych marek światata przyprawiają o zwrót głowy. To jednak tylko zewnętrzny wizerunek Warszawy.
Miasto ma także swój wizerunek wewnętrzny, któremu według mnie dużo brakuje do ideału.Gdy przychodzi weekend prawie wszyscy mieszkańcy uciekają ze stolicy. Ma to swoje uzasadnienie. Zagonieni ludzie tęsknią za ciszą i kontaktem z naturą. Wielu z nich próbuje wyhamować i szuka spokoju. W ciągu tygodnia brakuje im czasu, aby myśleć o tym co w życiu jest najważniejsze. Mają nadzieję że z dala od wielkomiejskiego życia uda się im zregenerować, aby od początku tygodnia z jeszcze większą energią ruszyć do pracy. Myślę, że wielu z nich zapomniało, że pieniądze nie są celem w samym sobie. Niepokoi mnie fakt podkreślania przez mieszkańców stolicy swojej wyższości nad „prowincją”. Tak naprawdę wiele z tego co posiadają zawdzięczają przede wszystkim pozostałym regionom kraju. Badzo wielki wkład w odbudowę i rozbudowę Warszawy ma również Nasz region Śląski.


Na pewno Warszawa jest to stolicą polityczną i geograficzną kraju, ale nie jest to stolica duchowa. Sami mieszkańcy podkreślają że coraz mniej u nich osób praktykujących religijnie, otwartych na duchowy rozwój. No cóż, opakowanie piękne, ale środek lekko popsuty. Oby za kilka lat nie wyglądał tak obraz naszego miasta, dzielnicy i społeczeństwa. Dużo zależy od nas, następnego pokolenia, w tym naszych dzieci. Naprawdę możemy być bardzo dumni z naszych ministrantów, którzy byli postrzegani jako bardzo zdyscypilonowani i dobrze zorganizowani. Swoją ilością i religijnością budzili podziw reprezentując godnie nasz śląski region. Myślę, że wielu ludzi ze stolicy także tęskni za prawdziwymi wartościami. Dobrze, że rozumieją to nasi rodzice oraz duszpasterze. Trzeba dbać o to,aby nie zmyliła nas pokusa że ”lepiej mieć niż być”. Bardzo dobrze wręcz „śpiewająco” to co powinno być ważne w życiu naszych ministarntów przybliżył na codziennej Eucharystii ks. Paweł. Analizując słowa piosenek: „Małe rzeczy” , „Ściernisko” , „Bądź gotowy dziś do drogi” , „Pytasz mnie” , „Przeżyj to sam”, ks. Paweł przedstawił algorytm, według którego nasze dzieci mają szanse dobrze żyć i być dobrymi ludźmi, a nie tylko żyć dla siebie. Dla nas nasze dzieci to diamenty, ale żeby cieszyły Boga i innych ludzi należy je oszlifować, pamiętajmy o tym!

Od siebie dodam fragment kolejnej piosenki „Jadymy durch”, który również wpisuje się w ten wzór :
„Jak brat ci godom, a niy jak wróg
Z tego coś zrobił, rozliczy cie Bóg.
Jo jada durch................”

Dziękuję wszystkim za wspólny pobyt.

 

Autor: p. Jacek Łotecki

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Małe rzeczy cieszą.

Tymi słowami chciałem zacząć mój artykuł.

Po bardzo udanych wakacjach z moją rodziną nadszedł czas na wyjazd wypoczynkowy naszych ministrantów. Już w maju jak ks.Paweł zaproponował mi wyjazd jako opiekun, pomyślałem taki wyjazd to mała rzecz i od razu się zgodziłem. Nadszedł dzień wyjazdu i już po chwili dochodziłem do wniosku, że ten wyjazd i pobyt będzie inny niż myślałem. Pierwszym  zaskoczeniem była  modlitwa w Cerkwi Prawosławnej, było to przeżycie niesamowite.
Późnym popołudniem dotarliśmy do ośrodka Caritasu w Popowie nieopodal Warszawy, gdzie po pierwszym wspólnym posiłku ks.Paweł rozdzielił nas na domki, w których zamieszkaliśmy. Domki z dnia nadzień, jak się później okazało były coraz bardziej interesujące, wtedy pierwszy raz poczułem, że pomimo różnicy wieku staję się jednym z naszych ministrantów i stanowimy jedną rodzinę .
Codziennie wczesnym rankiem tuż po godz 5.00 rano spotykało się grono „seniorów” wraz z ks. Pawłem przy wspólnej kawie, gdzie poruszane były tematy dnia nadchodzącego, omawialiśmy nasze wycieczki. Ta kawa i wczesna pora również zostanie mi na długo w pamięci. Łezka w oku mi poleciała z wrażenia .
Podczas tego pobytu nie mogłem nawet sobie wyobrazić, że w tak krótkim czasie zobaczymy najpiękniejsze miejsca naszej stolicy i nie wiem jak bym miał wybierać, które byłoby najpiękniejsze czy to Pałac kultury, Synagoga, Muzeum Powstania Warszawskiego, Stadion Narodowy czy inne, ale chyba wielkie wrażenie zrobiła na mnie wizyta w Katedrze, gdzie byliśmy na grobie ks. kardynała Józefa Glempa czy też w Świątyni Opaczności Bożej .
Muszę również podkreślić, że po całym dniu zwiedzania spotykaliśmy się na  kolacji, by wspólne zregenerować siły na następny dzień, o godz 21.30 przechodziliśmy do naszej kaplicy, gdzie z dnia na dzień coraz bardziej na to czekaliśmy a to za sprawą naszego ks. Pawła, który wygłaszał do nas niesamowite kazania będące zawsze odbiciem przeżytego dnia.
Warszawa uświadomiła mi, że jeszcze bardziej zbliżyłem się do Boga i to chyba wielka zasługa naszych „Rojbrów” bo stałem się opiekunem, przyjacielem, kolegą a nawet ojcem dla wielu chłopców. Mijające dni pokazały ze stanowimy jedną wielką rodzinę. Można to było dostrzec w poniedziałkowym pobycie w Energylandi, gdzie podczas śmiechu a czasem strachu przed rollercoasterem starszy podtrzymywał na duchu młodszego a czasem nawet odwrotnie (jak w moim przypadku).

Na zakończenie mogę śmiało napisać, że to miała być mała  rzecz, mała podróż a stała się wielką przygodą, przygodą mojego życia. Na  długo będę pamiętał każdą przeżytą chwilę, znów poczułem się jak kiedyś gdy i ja byłem ministrantem.
Jeszcze raz chciałem podziękować ks. Pawłowi w moim imieniu i imieniu wszystkich uczestników za tak wspaniałe wakacje, wspaniały czas który spędziliśmy razem z naszym Panem.

Czekam z wielką ciekawością na kolejne wspólne wyjazdy. Wszyscy którzy będą czytać ten artykuł niech będą dumni z naszej wspólnoty, która żyje i się rozwija na chwałę Bożą.

szczęśliwy ojciec i opiekun - Wojciech Piecowski

Jadymy Durch!!!

 

Autor: p. Wojciech Piecowski

 

 

 

ROJBRY  JADYMY DURCH czyli ministranci  z Niedobczyc w Warszawie.

W dniach od 6 do 13 sierpnia miałem okazję uczestniczyć jako opiekun w wakacyjnym wyjeździe naszych ministrantów. Celem tegorocznej wycieczki była Warszawa.
Mimo trudności organizacyjnych  jakie pojawiły się na kilka dni przed wyjazdem,  udało się księdzu Pawłowi zorganizować awaryjne miejsce zakwaterowania jakim był Ośrodek Charytatywno-Szkoleniowy Caritasu Diecezji Płockiej w Popowie- Letnisku oddalony 45 km od centrum Warszawy.
W Warszawie mieliśmy okazję zobaczyć między innymi: Zamek Królewski, Stare i Nowe Miasto, Pałac Kultury i Nauki, Belweder,  Łazienki Królewskie oraz Pałac w Wilanowie.
Poznaliśmy historię Powstania Warszawskiego, zwiedzając jego muzeum. Ponadto oglądaliśmy zabytkowe samochody w Muzeum Motoryzacji w Otrębusach. Mogliśmy oglądać oraz posiedzieć w zabytkowym samolocie w Muzeum Techniki Wojskowej. Mimo wakacji, chłopcy mogli czegoś nauczyć się, eksperymentując w Centrum Nauki Kopernik. Skrócony kurs strzelania z broni oraz musztry Rojbry przeszły przy okazji zwiedzania twierdzy Modlin.
Ważnym punktem wizytacji Warszawy były odwiedziny Stadionu Narodowego. Niestety, w związku organizowanym na stadionie koncertem, murawa nie była zielona ale i tak chłopcy mogli poczuć się jak wielkie gwiazdy wizytując szatnie stadionu, czy zasiadając w lożach VIP.
Jednym z punktów naszej wizyty w Warszawie był też Sejm. Niestety miejsce to po licznych prośbach mogli zobaczyć tylko nasi ministranci, ponieważ opiekunowie nie byli godnie dla tego miejsca ubrani.  Krótkie spodnie w większości za kolano w okresie urlopowym przy temperaturze dochodzącej do 35 stopni Celsjusza nie są właściwe dla tego miejsca strojem mimo, że w liczącym kilka stron regulaminie nikt o tym nie wspomina.
Ostatnim punktem naszego wyjazdu była już tradycyjnie wizyta w Parku Rozrywki Energylandia, gdzie naszym ministrantom nie brakowało sił, odwagi i zapału do kolejnych zjazdów na rollercosterach, kolejkach itp.

Nasz wyjazd to nie tylko ta opisana powyżej część rozrywkowo - historyczna. Ważnym elementem wyjazdu były też odwiedziny w kilku miejscach związanych z życiem religijnym. Mieliśmy okazję pomodlić się w Bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela oraz Świątyni Opatrzności  Bożej. Przy okazji wizyty w archikatedrze spotkaliśmy ojca ze zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego, który umożliwił nam wejście do krypt, a tak że w krótkiej rozmowie stwierdził że w ich zgromadzeniu w chwili obecnej nikt nie „godo po śląsku”, więc liczy że ktoś z ministrantów z parafii Serca Jezusowego z Niedobczyc zasili szeregi Sercanów.
W drodze do Warszawy zwiedziliśmy oraz pomodliliśmy się o jedność chrześcijan w Katedrze Prawosławnej Św Aleksandra Newskiego w Łodzi. W Warszawie odwiedziliśmy również Synagogę im. Zalmana i Rywki Małżonków Nożyków oraz cmentarz Żydowski.
Każdy dzień zaczynaliśmy wspólną modlitwą a kończyliśmy sprawowaną w kaplicy ośrodka w Popowie Mszą Św. Motywem przewodnim kazań, które głosił ksiądz Paweł były każdego dnia  piosenka z repertuaru różnych muzyków. Wydawać by się mogło że piosenka nie koniecznie jest do „słuchania w kościele”. Jednak tekst doskonale nawiązywał do czytanego wcześniej tekstu z Pisma Św. i razem tworzył jedną całość.
 

Podsumowując dziękuję Panu Bogu, że mogłem po raz kolejny być cząstką tej ministranckiej rodziny i wspólnie z chłopakami lepiej poznać stolicę oraz przeżyć tygodniowe rekolekcje, bo dla mnie takimi stają się wyjazdy z ministrantami. Słowo Boże głoszone przez księdza Pawła wydawać by się mogło że kierowane jest do chłopców, jednak ja odbieram je jako słowa skierowane wprost do mnie. Dlatego po tegorocznym wyjeździe jeszcze bardziej „cieszę się z małych rzeczy” i jestem wdzięczny Bogu że w tym czasie mogłem być w tym miejscu i w tej wspólnocie.

 

 

 

Wakacje z rodzinką szybko się skończyły,

chociaż bardzo miłe były.

Następnie czas wyzwania wielkiego -

ministrancki wyjazd do miasta dużego.

Jako opiekun się zapisałem,

choć się troszkę obawiałem.

Warszawa przed nami otworem stanęła.

A placówka Caritasu w Popowie bardzo miło nas przyjęła.

W małych domkach zamieszkaliśmy,

czym wspomnienia z dzieciństwa wzbudziliśmy.

Wtedy wszyscy poczuliśmy się jak jedna, wielka rodzina,

to była cudowna chwila.

Wczesnym rankiem, tuż po 5-tej rano,

całe towarzystwo starszyzny się spotykało.

Tam przy pysznej kawie

wykładaliśmy plan dnia na ławie.

Już na samo wspomnienie tej chwili,

kręci się łza w oku moi mili.

Podczas pobytu zobaczyliśmy Pałać Kultury, Synagogę, Muzeum Powstania Warszawskiego, Stadion Narodowy,

jak sami widzicie był to wyjazd odlotowy i wielozadaniowy.

W Katedrze na grobie ks. Józefa Glempa byliśmy

i w Świątyni Opaczności Bożej się modliliśmy.

Zwieńczeniem każdego, intensywnego dnia

Była pyszna, wspólna kolacja.

Gdy zregenerowaliśmy już siły,

wszystkie istoty na Mszę do naszej kaplicy przychodziły.

Była to chwila wielkiego wyczekiwania,

bo nadchodził czas „ojca Pablo”(ks. Pawła) kazania.

Zgodnie stwierdziliśmy, że były to przemowy niesamowite,

odzwierciedlały całodzienne wrażenia przeżyte.

Te kazania były cudowne, wyjątkowe,

trafiały prosto w serce i głowę.

Skłaniały wszystkich do zadumy i przemyślenia,

naprawdę był to wspaniały czas nie do zapomnienia.

Niestety przygoda ta dobiegła końca,

ale wlała w nasze serca wiele słońca.

W drodze powrotnej do Energylandii pojechaliśmy

i  resztę energii spożyliśmy.

Oj się działo,

lecz naszym ministrantom ciągle było mało.

Padnięci do autokaru wsiedliśmy

i ze zmęczenia zasnęliśmy.

Taka to cudowna podróż na spotkała,

było coś dla duszy i ciała.

Chciałem w imieniu własnym i wszystkich uczestników

księdzu Pawłowi szczodrze podziękować,

z Nim możemy kolejny taki wyjazd już planować.

Były to wspaniałe i wyniosłe chwile,

które nie odfruną jak motyle,

tylko w naszej pamięci na zawsze pozostają

i o księdzu Pawle przypominają.